Przedmioty mają duszę. O malarstwie Henka Helmantela

tytulowa-helmantel

Henk Helmantel (1945) jest malarzem silnie związanym z tradycją ponad pięciusetletniej sztuki zachodniej Europy, tym samym czerpiącym z prac swoich poprzedników. Jest to całkowicie naturalne, że jego praca artystyczna zakorzeniona jest w tradycji holenderskiego malarstwa. W swojej twórczości wielokrotnie przywołuje postać Rembrandta, jako ważne źródło inspiracji. Pomimo to, malarstwo Helmantela jest bardziej enigmatyczne. Jego obrazy to symfonia kolorów i kształtów, ujętych w wyszukane szarości, srebrzyste błękity, złocistozielone brązy czy oliwkowoszare zielenie.

Bywają tacy, którzy ośmielają się sądzić, że Henk Helmantel działa w swojej pracowni w odosobnieniu, od świtu do zmierzchu, jako pustelnik. To nie jest prawdą. Jego zainteresowania są wpisane w sprawy otaczającego go świata, w miejscowość, w której żyje i jest mu dane pracować. Bez wytchnienia odwiedza wszystkie ważne dla niego targi sztuki i antyków oraz wystawy. Jest oddany sztuce.[1]

Ale nade wszystko Helmantel jest osobą wciąż wierzącą w piękno będące zasadniczym celem pracy artystycznej, w której prowadzi bezustanny dialog ze swoimi przyborami malarskimi, pędzlami, szpachlą oraz farbami olejnymi. Chociaż prace Helmantela są klasycznie inspirowane, jednak nie mają alegorycznego wydźwięku leżącego u podstaw XVII wiecznego malarstwa holenderskiego. Zamiast symboli, alegorii, podniosłości czy dramatu, skupia się na układzie obiektów i ich wzajemnym stosunku do przestrzeni wokół. W tym zakresie  –  w kolorze, formie i kontekście, jego prace są niesamowicie nowoczesne.

Nie podlega wątpliwości, że Henk Helmantel zafascynowany jest teraźniejszością, codziennością we wszystkich jej aspektach – w tym jest wielkim realistą. W obrazy Helmantela wpisana jest cisza wypełniona uwagą malującego. Jest w niej ujmująca fascynacja i głębokie obserwowanie tego co dzieje się wokół. Skupione patrzenie na przedmioty zwykłe, o surowej strukturze stanowią istotny rys jego sposobu bycia w świecie. Owocem są obrazy o powściągliwej estetyce, bardzo odmiennej od dominującej współcześnie konwencji obrazowania wszelkich przedmiotów. Malarz stara się w każdym ze swoich płócien ukazać metafizyczność, która kryje się w codziennej rzeczywistości.

Wyciszony smutek, liryka z jaką malarz utrwala swoje martwe natury, wzbudzają w widzu wzruszenie, nie tylko w sferze zmysłu wzroku. Bez słów, opowiada historię o przedmiotach z przeszłości, przykrytych grubą warstwą kurzu, gdzieś odkopanych, znalezionych, często wysłużonych czasem. On przywiązuje wagę do rzeczy, rozumie, że szkło było kiedyś przez kogoś wytwarzane, misy przez kogoś ukształtowane i pomalowane. To są rzeczy, które łączą nas z tymi, którzy byli przed nami. Helmantel poprzez swoje malarstwo uświadamia nam, że czas płynie nieubłaganie, zabiera wszystko, aż kiedyś każdy element bezpowrotnie zniknie.

Innym razem sięga po przedmioty nienaruszone pomimo upływu lat, w swojej kruchej strukturze. Dlatego też, nie ma nic bardziej poruszającego niż kilkuwieczny przedmiot wykonany z delikatnego, lśniącego szkła, zachowany bez żadnej skazy czy defektu.[2]

Z jego obrazów emanuje spokój i równowaga, harmonia zachodząca między różnymi elementami. Maluje rzeczy niezwykle proste w celu pokazania wyższości codzienności, które jak twierdzi są również częścią Bożego stworzenia. Na poziomie malarskim troszczy się  bardziej o kompozycję, barwy, podziały i linie, niż o malowane przedmioty. Wybiera przedmioty ze swojego codziennego otoczenia, po które z łatwością może sięgnąć. Bohaterami jego obrazów są przede wszystkim owoce i warzywa, naczynia gliniane, emaliowane i te wykonane z cyny, szklane butelki, tekturowe pudełka, niekiedy maluje zwierzęta bądź skrupulatnie studiuje kształty muszli ślimaków.

Pewien chłód w oddaniu rzeczywistości, w doborze kolorów, nie wynika wyłącznie z barwy światła, jakie wpada przez okno pracowni Helmantela. Jest to bardziej jego podejście do rzeczywistości. Elementy na większości jego płócien wydają się być bardzo ciężkie, jak granit. Czuje się na nich delikatną powłokę szkła, ściszony chłód metalu czy miękkość tkanin. Transpiracja szkła wypełnionego cieszą jawi się jako doskonale zderzona z chropowatością ostrych brzegów srebrnych pater. To nadaje jego malarstwu piękno surowości, jak w megalitycznych pomnikach.[3]

Bardzo często artysta maluje intymne martwe natury o tradycyjnej kompozycji, przypominające poetyckie migawki, które są jednocześnie subtelne i bezlitosne. Kompozycje z ułożonymi na stole przedmiotami – srebrnym półmiskiem z owocami, muszlami, kielichami, draperiami, z cytrynami z wiszącymi skórkami… etc. Zastosowane kolory i faktura wydają się ulotne i delikatne,  przypominające martwe natury Willema Claesza Hedy (1594 – 1680). Identyczny co u Hedy warsztat malarski  –  kompozycje prawie monochromatyczne o szarozielonkawym odcieniu, równowaga światła i cienia, podkreślone refleksy świetlne na malowanych przedmiotach oraz perfekcyjne oddanie szczegółów w swoistej atmosferze kontemplacji.

Styl artysty jest nade wszystko dojrzały, wynika z badania obrazowego przestrzeni w poszukiwaniu równowagi między elementami pionowymi i ukośnymi. Mimo ograniczonego zakresu przedmiotów, ich wielokrotne użycie w obrazach, dzieła Henka Helmantela są wyjątkowe.

Epizodycznie wprowadza luksusowe obiekty do swoich martwych natur, takie jak srebra i ozdobne przedmioty wykonane ze szkła weneckiego, brązu czy kosztowną porcelanę, zapewne pod wpływem Willema Kalfa (1619 – 1693).[4] W swoich martwych naturach Helmantel osiągnął poczucie monumentalnej ciszy. Jest w tym bardzo przekonujący, delikatnie porusza zmysły. Z wirtuozerią operuje iluzją głębi i atmosfery wokół przedmiotów. Obrazy Henka Helmantela przez swoją wizualną stronę wprawiają w zachwyt, są ucieleśnieniem na płótnie poezji świata.

Przykładem typowej dla artysty martwej natury jest obraz Stilleven met witte kom, powstały w jego pracowni w 1991 roku.  Został wykonany w technice olejnej na płótnie o wymiarach 117 x 142 cm. Przedstawia martwą naturę cyzelowaną w szczegółach, przy tym mocną z centralnie postawioną na blacie stołu ceramiczną białą misą, na której zatrzymał się krążek światła. Światło tego przedstawienia jest osobliwe, zimne, niemal kliniczne. Jego źródło znajduje się poza obrazem przez co w sposób delikatny określa elementy umieszczone na płótnie.

Motyw ten wydaje się zwykły, bardzo mocno osadzony w kontekście codzienności, ale mimo to pobudza zmysły. Obcując z tym przedstawieniem odczuwamy zimną powierzchnię szkła, kwaśny posmak metalu, suchość drewna, łaskoczący szelest papieru. To bez wątpienia bardzo kameralne dzieło, zamknięte w formie prostokąta poziomego.

W Stilleven met witte kom, podobnie jak w innych przedstawieniach Helmantela, absorbuje skromne zabudowanie płaszczyzny. Gama kolorystyczna jest pełna, choć tonacja przesycona jednym odcieniem. Tonacja barwna jest ściszona, ciepła, ale też w znacznym stopniu ściemniona. Skala barw jaką zastosował Henk Helmantel mieści się między ochrą i umbrą z dodatkiem kraplaku. Dominują ciepłe szarości, miodowe brązy, ugry, oliwkowe zielenie  i złotawe błękity, czasami pojawia się kolor świeżej wiśni.

Zestawienia barw są bardzo subtelne i harmonijne. Występuje równowaga opisu rysunkowego i znaczenia barw, ponadto różnice walorowe wydają się łatwe do zauważenia, choć niekontrastowe, ani też szczególnie podkreślone. Każdy fragment płaszczyzny jest równie ważny, nie ma tu żadnego motywu dominującego w sensie formalnym. Jest to świat rzeczy otaczających człowieka na co dzień – ceramiczna misa, metalowa kanka, kartonowe pudełko, drewniana łopatka, kartka papieru, szklana butelka.

Układ kompozycji służy nastrojowi ciszy oraz nadaje tchnienie spokoju. Ponadto obraz pełen jest lirycznej zadumy, która może świadczyć o miłości, jaką żywił artysta w stosunku do przedmiotów. Jest to sztuka szczera, świeża, czysta i poważna. Każdy z przedmiotów cechuje precyzja w oddaniu detali, stąd staje się fenomenem, jakbyśmy ujrzeli ją pierwszy raz w życiu. Artysta przedstawił martwą naturę w całej swej prawdzie, z dokładnością, bez jakichkolwiek podtekstów, interpretacji czy uwznioślenia.

Podobną atmosferę można znaleźć w płótnach Jana Vermeera van Delft (1632 – 1675), który z podobną czułością jak Helmantel opisywał codzienność oraz czynił zjawisko ze wszystkiego, co zwykliśmy uważać za powszechnie znane. W dodatku łączy ich biegłość warsztatowa oraz trafność doboru środków artystycznych.

Kiedy oglądam obrazy Henka Helmantela nie opuszcza mnie wrażenie, że jest to malarstwo harmonijne, w którym rysunek przedmiotów jest precyzyjny, uderzenia pędzla krótkie, prowadzenie ręki powściągliwe, delikatne, bez pośpiechu, zatartych konturów. Ciepły koloryt barw, mistrzowska gra światła, nieskazitelny rysunek, jest kwintesencją malarstwa Helmantela.

Martwe natury Helmantela cechuje rzeczowy, spokojny obiektywizm oraz zawarta jest pewna nuta współczesności i zaobserwowanej, aktualnej rzeczywistości. „Realizm był nade wszystko odbiciem rzeczywistości i to do tego stopnia, że niejednokrotnie zapomina się o „warstwie” formalnej dzieła”.[5] W przypadku Henka Helmantela jest zupełnie inaczej. Artysta na pierwszy plan wysuwa problemy związane z formą artystyczną obrazu. Zwraca uwagę na wzajemne stosunki kolorystyczne, które stanowią budulec jego malarstwa.

Za inny przykład mogę podać obraz Stillevencompositie met homage aan Kees Stoop, namalowany w 2006 roku, który został wykonany w technice olejnej na papierze o wymiarach 54 x 70 cm. Przedstawia martwą naturę z centralnie postawioną na blacie stołu ceramiczną misą z dwoma granatami. Motyw ten jest zwykły, być może banalny, co więcej brak tu symboli i jakichkolwiek odniesień.

To niewątpliwie bardzo kameralne, statyczne dzieło, zamknięte w formie prostokąta pionowego, którego dominantę wyznacza martwa natura widoczna na pierwszym planie.

Obraz odznacza się czystością, powagą, pewną surowością zarówno ze względu na  kompozycję, która jest symetryczna i centralna jak i ograniczoną kolorystykę barw. Wzrok widza w pierwszej kolejności skupia się na akcencie czerwieni owoców, które wyróżniają się z rozległej, szarobłękitnej płaszczyzny obrazu.

Fenomenem jest to, że artysta przedstawił martwą naturę w całej swej prawdzie, z dokładnością, choć zarazem z rzeczowym przekazaniem wyglądu elementów, bez jakichkolwiek podtekstów, interpretacji czy zbędnego uwznioślenia. Wyraźna jest materialność, wyczuwalny ciężar porcelanowej misy, gładka struktura owoców granatu.

Malarski opis przedmiotów jest dokładny i szczegółowy, jednak precyzja nie nuży, nie wydaje się nadto drobiazgowa. Cały układ kompozycji służy nastrojowi kontemplacyjnej ciszy, atmosferze spokoju i miękkości. Trzeba jednak zwrócić uwagę na poszczególne przedmioty oraz na to jak zostały ułożone względem siebie. Jako formy kompozycji zostały wyizolowane, oddzielone od siebie wzajemnie, tworząc jakby samodzielne światy, zawieszone w pustce jednolitego tła.

W  Stillevencompositie met homage aan Kees Stoop, absorbuje skromne zabudowanie płaszczyzny, na jego kompozycję składają się zaledwie trzy elementy – biała miska z owocami, brunatno – błękitna, stara rama na tle neutralnego, pustego, oliwkowego tła oraz całkowicie gładka faktura jasnego stołu.

Gama kolorystyczna jest pełna, choć tonacja przesycona jednym odcieniem. Tonacja barwna jest ściszona, ciepła, ale też silnie rozjaśniona. Co więcej jest zdecydowanie szeroka, bogata, złożona, o bardzo harmonijnych, wręcz wysublimowanych zestawieniach. Dominują błękitne szarości, brązy, ugry, oliwkowe zielenie  i złotawe błękity oraz ciepłe biele. Ciepłe plamy brązu i srebrzystej szarości powtarzają się na całej powierzchni płótna.

Występuje równowaga opisu rysunkowego i znaczenia barw, różnice walorowe są łatwe do zauważenia, choć w żaden sposób nie są kontrastowe, ani też jakoś szczególnie podkreślone.

Pomimo, ze dzieło jest opisowe, obfitujące w liczne szczegóły, a także wiernie przedstawiające rzeczywistość, to ma charakter bardzo osobisty. Przekazuje osobiste sądy i uczucia, jednak w sposób bardzo dyskretny. W całości to historia zobaczona okiem artysty realisty, wiodącego spokojne i dostatnie życie.

Biegłość warsztatowa, ale także trafność doboru środków wykorzystywanych przez Helmantela, świadczą o najwyższej świadomości i wrażliwości malarza na polu artystycznym. Z ogromnym wyczuciem i smakiem, Henk Helmantel odkrył piękno codziennych przedmiotów bez idealizacji czy drastycznej deformacji.

Obraz musi mieć magię. Dlatego podziwiam malarstwo Henka Helmantela. Artysta jest realistą, który stara się zarejestrować rzeczywistość, poddając ją pewnym utartym schematom, ale w żaden sposób nie wychodzi poza zagadnienia techniczne oraz świat głębokich doznań. Jest w stanie umieścić każdy najdrobniejszy element w przypisanym mu miejscu, potrafi nadać mu odpowiedni kolor oraz wypełnić światłem. Światło spoczywa na każdym obiekcie, jak gdyby torując drogę ku wieczności. Ujawnia się w nim osobisty stosunek pełen czułości do rzeczy, jak i zdystansowana wizja malarza. To jest sekret wielkiego talentu tego holenderskiego artysty, który bez wątpienia jest twórcą niezwykłym.

W twórczości Helmantela przejawia się afirmacja współczesności, nawet prace niewielkich rozmiarów wydają się monumentalne dzięki prostocie oraz surowości zwartych form. Czyste, dźwięczne kolory, spokój w układzie kompozycyjnym niemal architektoniczny, zmysłowość i ziemskość przedmiotów, a także opanowanie i cisza – stanowią wartość jego malarstwa. Henk Helmantel odzwierciedla ideał malarza.

[1] Tłum. własne [w:] Marjoleine de Vos, Rein Pol, Diderik Kraaijpoel, Ernst van de Wetering, Henk Helmantel 40 jaar kunstschilder, Art Revisited, Marum, Nederlands 2007, p. 7

[2] Ibidem., p. 8–11

[3] Ibidem., p. 30

[4] Tłum. własne [w:] Horst Woldemar Janson, History of Art, published by Hall and Harry Abrams , Pearson Prentice Hall, 2007,  p. 115

[5] Barbara Osińska, Sztuka i czas – od klasycyzmu do współczesności, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Spółka Akcyjna, Warszawa 2005, s. 83

117x142 cm - 1991

Henk Helmantel, Stilleven met witte kom, 1991, Oil paint on canvas, 117×142 cm

helmantel-stilleven-compositie-met-hommage-aan-kees-stoop-54-x-70-cm-papier

Henk Helmantel, Stillevencompositie met homage aan Kees Stoop, 2006, oil on paper, 54×70 cm

.

XOXO

Małgorzata