Od najmłodszych lat pokazywała mi świat. Wraz ze mną zachwycała się najmniejszym źdźbłem trawy. Przemierzała bezkresne łąki w poszukiwaniu kolorowych motyli. Każdego wieczoru przed snem opowiadała baśnie O kogutku. Wierzyła we mnie i za każdym razem trzymała mocno kciuki. Uczyła wrażliwości i szacunku do drugiego człowieka. Każdy dzień naznaczała dobrocią.
Pamiętam pomocną dłoń mamy zarówno w błahych, jak i w ważnych sprawach. Mamusia – chodzące dobro i ciepło. Dzięki niej, wiedziałam, że jest takie miejsce, gdzie mogę się schronić, choćby nie wiem, jak świat dał mi w kość. Mama była dla mnie źródłem siły, radości i bezpieczeństwa… Niestety, ten dobrotliwy uśmiech został mi tylko w pamięci oraz na fotografiach. To bardzo mało!
Uważałam matkę za ideał, pomnik, wzór do naśladowania. Tak chciałam ją widzieć! Od pewnego czasu otrzymywałam od niej jedynie ogromną dawkę nienawiści. Krzyczała, groziła, poniżała, raniła słowami, a później obrażała się i całymi tygodniami nie odzywała się, obarczając mnie winą. W złości potrafiła wyrzucić mnie z domu, który właściwie nawet nie należał do niej.
Nie potrafię odpowiedzieć sobie na zbyt wiele pytań. Mija coraz więcej czasu, a mimo to, pozostało wiele niewyjaśnionych spraw i urwanych w połowie zdań. Poraniona dusza i złamane serce dochodzi do siebie znacznie dłużej, niż stłuczone kolano. Matka, którą kochałam bezwarunkowo, okazała się zupełnie nieznaną mi osobą. Nie wiem kim jest obecnie!
Tęsknie za łagodnym uśmiechem matki, jej roześmianymi oczami pełnymi blasku. Brakuje mi troski jaką mnie obdarzała, gdy byłam bardzo małą dziewczynką. Chciałabym znów stać się chociaż na chwilę dzieckiem, aby moja mama wzięła mnie za rękę i zaprowadziła gdzieś w bezpieczne miejsce, gdzie nie ma żadnych śladów przeszłości.
Łzy płyną na samą myśl o tym co utracone. Osoba najważniejsza w życiu, która dawała ciepło, radość dnia codziennego, troskę, opiekę, pewnego dnia przyniosła ból, samotność i rozczarowanie. Kocham ją i nienawidzę. Mam w sobie dwa najsilniejsze uczucia i żadnemu nie daję wygrać!
.