Ulotność – Kolaże cyfrowe

Czasami ściska mnie w żołądku i muszę mocno zacisnąć powieki, aby łzy nie spłynęły mi po policzkach. Myślę o swoim życiu, o przeszłości, o tym, że jedna sekunda jest w stanie zmienić wszystko. Kiedy miałam czternaście lat zachorowałam. Pojawiła się nerwica z napadami lęku panicznego, a z czasem zawitała również depresja. Z kolei inna choroba dotknęła ciała, jej najwrażliwszej struktury, jaką są oczy. Liczne badania, wizyty u lekarzy i pobyty w szpitalach pozwoliły postawić diagnozę, zapalenie błony naczyniowej z wylewami krwi do ciałka szklistego. Te dwa przeżycia zmieniły moje spojrzenie na otaczający mnie świat. Zamknęłam się w sobie, w moim świecie panował niepokój i pustka. Choroba przygniata mnie swoim ciężarem, a ja w niej tkwie do dnia dzisiejszego.

Boleśnie doświadczyłam nikłości planów na przyszłość. Niestety, mam też rozległą więdzę na temat samotności i strachu. Wiem jak to jest latami udawać, że wszystko jest w porządku i nikomu nie mówić o swoim złym samopoczuciu, bo właściwie nikogo wokół to nie obchodzi. Wieczory to długie godziny, gdzie nie wstydzę się swojego cierpienia i rozczarowania. Poświęcam te chwile, aby na nowo poskładać w jedną całość swoje roztrzaskane na kawałki życie, mimo, że ta układanka jest o wiele trudniejsza niż mogłoby się wydawać. Wieczorami na mojej twarzy nie gości uśmiech, przeciwnie, oczy zachodzą łzami. Siadam na podłodze zatracając się w całkowitej ciemności, w której panuje pustka oraz dojmujący smutek i przeglądam we wspomnieniach swoją przeszłość.

Terażniejszosć również nie rysuje się optymistycznie. Zamartwiam się brakiem stałego zatrudnienia, pieniędzmi, które w zawrotnym tępie znikają z mojego konta. Jestem niesamowicie zmęczona i przepełniona lękiem o przyszłość, tak bardzo niepewną i kruchą, głównie ze względów pandemicznych. Uczę się, by nie budzić się w środku nocy i nie wpatrywać się w sufit przez kolejne godziny całkowicie sparaliżowana strachem. Dużo daje mi rozmowa z samą sobą. Staram się mówić do siebie łagodnym i pełnym troski głosem, delikatnie tłumaczyć, że nie na wszystko co się teraz wokół mnie dzieje mam wpływ. Wiem, że i na mnie czeka gdzieś szczęście, jeszcze nieodkryte i tak bardzo wyczekiwane. Póki co, na papierze, stworzyłam namiastkę świata pełenego radosnych kolorów!

.

Zgubiłam uśmiech,

ale nie martwię się,

nosi go teraz dmuchawiec. [1]

.

[1] Thich Nhat Hahn, Każdy krok niesie pokój 

Ulotność, kolaż cyfrowy, 50x70cm

Jeżeli podobają Ci się grafiki mojego autorstwa, możesz je kupić w moim sklepie Depth of souls collection na Etsy.

.

Jeszcze chwila i znowu będą dmuchawce!

Uśmiechu,