Zajmuję się przede wszystkim malarstwem sztalugowym. Specjalizuję się w martwych naturach, wykonanych w technice akrylowej na płótnie. Dominują na nich sprzęty skromne, pospolite, czasami mocno wysłużone. Przedstawiam przedmioty zwykłe, codzienne i proste – szklane butelki, fajansowe talerze, cynowe łyżki, porcelanowe misy… etc. Stosuję surowe formy, oczyszczone z wszelkiej dekoracyjności i upiększeń, charakteryzujące się analityczną obserwacją. Ukazana prostota świadczy o ciągłym dążeniu do perfekcyjności.
Martwe natury, to swoiste inscenizacje – przedstawienie naczyń i sztućców, misternie rozgrywane na wielkim blacie stołu. Grupuje je, to znów rozstawiam w szerokich odstępach, niczym postaci na scenie teatralnej. Do zwykle ściszonej narracji złożonej z elementów realistycznych, wprowadzam nagle mocniejszy akcent. Jest to zwykle tajemniczy przedmiot, namalowany zupełnie płaską plamą barwną. Tego rodzaju zabieg stanowi zarówno element zaskoczenia, jak i dodatkowo wzbogaca kompozycję.
Ubóstwu przedmiotów towarzyszy asceza w zastosowaniu koloru. Posługuje się ograniczoną paletą bieli, szarości, ugrów i czerni. Kolor pozostaje wyrafinowany i ascetyczny. Służy obrazowaniu przestrzeni i iluzji. Jednak pod jedną wybraną tonacją kryje się cała gama odcieni, zawsze o jednolitym natężeniu, co nadaje obrazom wyraz spokoju i ciszy skłaniającej do długotrwałej kontemplacji.
Mój kolor jest skromny i powściągliwy, bliski metafizycznej prostocie. I właśnie ta surowość według mnie nadaje obrazom charakterystyczną aurę niepokoju, którą potęgują wyobcowane z tła przedmioty.
Martwa natura jest dla mnie gatunkiem malarstwa, w którym malarz uwalnia się spod presji wywieranej przez nadmiar otaczających go przedmiotów, dokonując wyboru tych jedynie, które w jakiś sposób urzekły jego malarskie oko – swoim kształtem, barwą czy materią. W chwili gdy oglądam albumy z reprodukcjami obrazów, dostrzegam jak przez wieki zmieniało się podejście artystów, jak ogromna jest różnorodność malarskiej wypowiedzi artystów uprawiających ten gatunek.
W swoich poszukiwaniach z rozmysłem dobrałam swoich poprzedników w dziejach historii sztuki. Łatwo ich wskazać, gdyż nie ma ich wielu. Zainspirowali mnie przede wszystkim Giorgio Morandi (1890 – 1964), Janusz Kaczmarski (1931 – 2009) oraz Henk Helmantel (1945).