Trzy lata temu, gdy zakładałam blog, nie byłam nawet w stanie sobie wyobrazić, że można na kogoś nieznajomego wylać morze nienawiści. I to dosłownie za wszystko! Za to, że mam dobry humor, bądź jego brak, za wygląd, za to co piszę i dziele się swoimi przemyśleniami, za wiek, wykształcenie, pracę, etc. Chyba, na każdy możliwy temat otrzymałam krytyczne słowa, obelgi, przekleństwa, a nawet groźby. W dalszym ciągu wywołuje to we mnie niepokój i doprowadza do silnych i bolesnych skurczy serca. Bardzo przeżywam te komentarze, jest mi przykro i źle się z tym czuję. Mam jednak nadzieję, że z biegiem lat się uodpornię i będę mieć tych wszystkich zawistnych ludzi głęboko w dupie.
Pamiętam doskonale jeden z pierwszych komentarzy, który otrzymałam. Obrażał mnie dogłębnie. Brzmiał dokładnie tak: „Blogerko od siedmiu boleści bierz leków od psychiatry dwa razy więcej bo widać jebie Ci się w głowie. Pierdolony pustaku zaczyna mnie śmieszyć twój brak mózgu! Obyś spłonęła, już się szykuje koniec twojej kariery psychicznie chory debilu.” Przyznaję, że popłakałam się, płakałam bardzo długo, chciałam uciec jak najdalej, schować się i oczywiście zamknąć blog. Dzisiaj myślę, że to bardzo smutny człowiek z ograniczonym słownictwem, którego jedyną rozrywką jest atakowanie innych.
Niespełna kilka dni temu znowu otrzymałam przykry komentarz. Wiadomość dotyczyła ostatnich plakatów, które wykonałam z czarnymi kotami mającymi syrenie ogony. Jedna z moich czytelniczek oskarżyła mnie, że projekt ukradłam innej blogerce. Zabolało mnie to bardzo, gdyż moją inspiracją nie był blog wskazany przez tę Panią, a pushenn z rybim ogonem, którego zobaczyłam w katalogu na stacji benzynowej. Bardzo mi się spodobał, zapragnęłam stać się posiadaczką tej uroczej maskotki, jednak nie miałam wystarczającej liczby zebranych punktów.
Ostatnio mam wiele problemów w życiu osobistym, przez co czuje się słaba i zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie. Kolejny raz odezwała się choroba związana z oczami. Dostałam leki, witaminy, skierowania na wiele badać oraz zalecenie spokojnego, nieobciążającego trybu życia. Przez to wszystko również nerwica daje mi się we znaki. Przeżyłam w życiu wiele, a mam niespełna trzydzieści lat. Zapłaciłam za to wszystko ogromną cenę – wypłakałam miliony łez, wytęskniłam setki nocy, straciłam zdrowie… ale przeżyłam. Jestem bardzo pokiereszowania, ledwo łapię nadzieję na lepsze jutro, wciąż otrzepuję się z cierpienia. Oczywiście pomaga każde miłe słowo czy drobny gest, dzięki czemu mogę uwierzyć we własne możliwości.
Nie oglądaj, nie czytaj, nie komentuj… jeśli Ci nie odpowiada! Internet to przestrzeń bez żadnych ograniczeń, dlatego jestem przekonana, że znajdziesz w niej miejsce odpowiednie dla siebie. Nie musi to być blog Depth of souls. Jeśli z jakiegoś powodu uznasz, że grafika, projekt czy wpis, które przestawiam, jest podobny do czegoś, co już kiedyś u kogoś widziałaś, nie oskarżaj mnie o kradzież. Pomysłów na wpisy szukamy wszyscy, czytamy książki i czasopisma, przeglądamy blogi, podpatrujemy innych, a oni podpatrują nas. Popatrz na zdjęcia, uśmiechnij się do mnie lub moich kotów, zostaw miłe słowo, ale nie wyzywaj, tylko dlatego, że dzisiaj masz zły humor. Nie masz prawa burzyć mojego wewnętrznego spokoju.
.
Dziękuję tym, którzy są ze mną. Jest to dla mnie bardzo cenne i motywujące.
Przesyłam urodzinowe buziaki!